Spółkę „Zdrowy Kurczak z Suchowoli” sp. z o.o. tworzy grupa pięciu gospodarstw rolnych, które na swoje potrzeby wybudowały bazę paszową w miejscowości Kizielewszczyzna na Podlasiu. Instalację wykonała Riela Polska.
Skład grupy: Maria Makarska – prezes, Artur Szczuka, Sławomir Głowicki, Grzegorz Drobniuch i Grzegorz Krynicki – jako wiceprezesi.
Każdy z udziałowców posiada równą ilość udziałów w spółce. Hodowcy mają swoje indywidualne budynki inwentarskie, a w jednym rzucie łącznie wstawiają ok. 0,5 mln ptaków.
W skali roku odstawiają do skupu 3 mln sztuk drobiu. Wymaga to przygotowania ok. 7 tys. ton paszy rocznie. O doświadczeniach w produkcji rolnej i powodach, które skłoniły gospodarzy z Podlasia do zainwestowania w stalowy kompleks silosów Riela Polska rozmawiamy z Arturem Szczuką.
Artur Szczuka: Nie rozumiem, skąd bierze się ta przygraniczna fobia. U nas zawsze był spokój. Ba, gdy raz tu ktoś na dużej przyjedzie, zakosztuje naszych widoków, lasów i ciszy – a dodatkowo gościnności i smacznej kuchni – to nie chce do siebie wracać. Miastowi kupują opuszczone siedliska, przenoszą się do nas. Pod lasem osiadł nawet niemiecki emerytowany policjant. Jak mówi, wcale go za Odrę nie ciągnie – na Podlasiu „sehr gut”!
A.Sz.: Nasza spółka zarejestrowana jest w Białymstoku. Siedziba nazwa to pokłosie wcześniejszych naszych działalności hodowlanych. Generalnie grupa powstała z potrzeby chwili. Wstawiamy kilka milionów ptaków rocznie, stwierdziliśmy więc, że skoro nie możemy zbytnio wpłynąć na cenę sprzedaży – najłatwiej będzie nam oszczędzać koszty produkcji.
Zainwestowaliśmy w silosy i każdy z nas ma do tej bazy maksymalnie 20 km. W moim gospodarstwie produkuję 100 tys. brojlerów w jednym rzucie. Rocznie takich wstawień jest sześć. Na jeden rzut zużywam 300 ton gotowej paszy, w której 30% stanowi pszenica. To w skali roku daje ok. 2000 ton paszy – od niedawna mieszamy ją w naszym własnym młynie i na tym zyskujemy.
Moje ptactwo utrzymywane jest w kilku obiektach inwentarskich. Zadawanie paszy, kontrola klimatu, monitoring odbywa się przez w pełni skomputeryzowany system. Ogrzewanie oparte jest o gaz propan-butan, a obiekty dodatkowo wyposażone są w agregaty prądotwórcze na wypadek awarii zasilania. W gospodarstwie pracuję ja i żona. Dzieci pomagają, jak mogą. Dwie córki są obecnie na studiach, a syn – w technikum weterynaryjnym. Na czas wstawiania rzutu lub do opróżnienia hali przychodzą do pomocy pracownicy najemni. Jesteśmy na Podlasiu, krainie czystych i soczystych łąk.
A.Sz.: Odpowiedź jest bardzo prosta. Choć u nas żyje się lepiej, ale gospodaruje trudniej. Mamy bardzo słabe ziemie. Dlatego z produkcji typowo polowej nie da się wyżyć. Musimy przepuszczać ziarno, trawę przez żołądki zwierząt, aby uzyskać dochód z gospodarstwa. Całe życie robiłem mleko. Gdy stuknęła mi czterdziestka zacząłem się zastanawiać: co dalej? Rozwijać produkcję mleka? Rozbudowywać stado? Stawiać nową oborę?
Mam ok. 40 ha gruntów własnych. Gdybym zaczął rozbudowywać stado i oborę, musiałbym walczyć z sąsiadami o ziemię. To oznaczałoby ostre starcie: bo u nas ziemi nie ma. Trzebaby podbijać stawki dzierżawy, jeździć daleko do zdobytych łąk. A do tego dochodziły wahania pokosów przez suszę. Dlatego po głębokim namyśle postawiłem na drób i dogadałem się z sąsiadami, by stworzyć własną bazę zbożowo-paszową.
A.Sz.: Gdy szukaliśmy wykonawcy, to trochę pojeździliśmy po Polsce. Zobaczyliśmy z bliska różne rozwiązania, wybraliśmy Riela Polska. Tu od razu widać, że blacha jest dobrej jakości, gruba. Rozwiązania techniczne, zasuwy, przenośniki – to wszystko jest dobrze i solidnie wykonane.
Postawiliśmy cały kompletny obiekt. Może pomieścić do 7 tys. ton, z czego ok. 5 tys. ton to silosy główne. W komplecie mamy wagę, kosz przyjęciowy, suszarnę, młyn i halę, w której mieszana jest pasza. Możemy do niej wjechać paszowozem i odebrać nim gotowy produkt. Bazujemy na premiksie 2-3%, finiszery, pszenica, kukurydza, pszenżyto, śruta sojowa i olej sojowy – to nasza mieszanka.
Nasza inwestycja to bardzo świeża sprawa, odebraliśmy ją w 2022/23 r. Ciągle jeszcze się uczymy. Już widzimy, że zabrakło w naszym projekcie możliwości zrzutu materiału od razu z suszarni, co przydałoby się zwłaszcza w sytuacjach awaryjnych, przy zapaleniu się zboża. Zabrakło nam też zrzutów bocznych z silosów – gdyby trzeba było je opróżniać szybko w czasie obfitych żniw. Dorobiliśmy to później.
Było też trochę kłopotów z elektryką, a w pomieszczeniu socjalnym trochę kapie nam na głowę. Wykonywała to firma podwykonawca, ale generalnym wykonawcą była Riela Polska. Uważam też, że studnia technologiczna powinna być zadaszona, a przynajmniej intensywnie odwadniana. Firmy przed inwestycją zabiegają o inwestora jak mogą do chwili opłacenia wszystkich faktur. Usuwanie lub poprawianie niedociągnięć jest drogą kamienistą i wyboistą.
A.Sz.: Skupujemy ziarno od okolicznych rolników. To pszenica, pszenżyto i kukurydza. Do tego dochodzi część naszej produkcji. Sami zbieramy około 1000 ton kukurydzy, a potrzebujemy dokupić ok. 500 ton. W 2023 r. płaciliśmy około 400 zł/t za ziarno kukurydzy spod kombajnu.
A.Sz.: Nie, ta wojna i góra ziarna z Ukrainy wszystko zepsuła. Przedtem było normalnie, bo w drobiarskim biznesie liczy się nie tylko cena zakupu ziarna, ale też cena piskląt, energii i innych środków do produkcji rolnej.
Przed wojną na Ukrainie była względna stabilizacja. A teraz? Nie wiesz, jak pójdą ceny. W ciągu tygodnia cena pszenicy skacze o 100 zł/t. My i inni rolnicy jesteśmy po prostu wygłupieni. Do tego dochodzą te ciągle kombinacje w zakresie Zielonego Ładu, ograniczanie środków chemicznych i Bóg raczy wiedzieć, co jeszcze.
Przyznam się szczerze, najbardziej byłbym zadowolony, gdyby nas – rolników – pozostawiono w spokoju pod względem tej całej polityki rolnej. Nie chcę żadnych dopłat, ekoschematy i tak konsumują część z należnych nam wcześniej dopłat, a ciągle tylko przybywa obowiązków i papierologii.
A.Sz.: Przyjęliśmy wskaźnik, że od każdej tony gotowej paszy – umieszanej w naszej nowej instalacji, do wspólnej kasy wkładamy 200 zł. Z tych pieniędzy utrzymujemy obiekt, ludzi, księgową, płacimy koszty energii i skup ziarna.
Odbiorcą ptactwa jest kilku dużych krajowych przetwórni. W obrębie naszej grupy mamy wolną rękę co do sprzedaży. Łącznie z taką podażą drobiu na Podlasiu jesteśmy więc całkiem dużym graczem. Liczą się z nami firmy i oferują różne produkty i usługi. A my możemy negocjować ceny. Tak poprawiamy ekonomikę naszej produkcji. Dlatego budowa silosów była celowa i już przynosi nam konkretne efekty.
Rozmawiał dr Piotr Łuczak, redakcja Agrokonsument.pl
Oto opinie użytkowników wykorzystujących produkty Riela Polska:
Adrian Hościło – Nowy Młyn, Warmińsko-Mazurskie
Eugeniusz Taraska, P.W. Lechpol – Szubin, Kujawsko-Pomorskie
Zdrowy Kurczak z Suchowoli – Kizielewszczyzna, Podlaskie
Marian Olejnik, Agropol – Łosiów, Opolskie
Janusz Kasprzak, Rolpol – Uścikowo, Wielkopolskie
Bernard Ginter – Wyczechy, Pomorskie
Sebastian Luber – Wybranowo, Kujawsko-Pomorskie
Kamil Bojakowski – Jelcz Laskowice, Dolnośląskie
dr Józef Śliwa – Żórawina, Dolnośląskie
Przemysław Piasta – Rychnowo, Kujawsko-Pomorskie
DN Green – Dębionek, Kujawsko-Pomorskie
Classic Grain – Janikowo, Kujawsko-Pomorskie
Rajmund Gąsiorek – Radomice, Wielkopolska
Ginter, wialnia bębnowa – Wyczechy, Pomorskie
Jan Domaros – Malinowo, Pomorskie
Adam Lipiński – Domisław, Pomorskie
Grupa producencka GASK – Pyrzyce, Zachodniopomorskie
Firma „Kłos” – Opole, Opolskie