Stanisław Koziorzemski: Moje korzenie pochodzą z gospodarstwa. Niedużego, to było dziewięć hektarów z pełną produkcją zwierzęcą. Pracowaliśmy ciężko, a efekty były, jakie były. To lata sześćdziesiąte ub. wieku. Podjąłem także pracę w POM-ie, później było wojsko. Potem wróciłem do POM-u. Gdy nadeszła transformacja w 1989 r., zostałem pracownikiem firmy Pertron z Gdyni. Zaczął się import z Zachodu, pierwsze sprzedaże kombajnów Laberda i ciągników o dużej mocy – Fiatagri. W moim rejonie wypracowałem sobie, oczywiście za zgodą właściciela, swój punkt sprzedaży w Brodnicy. Miałem własną inwencję, że wiedziałem, w jakim kierunku pójść. W tamtych latach udało się sprzedać znaczne ilości maszyn, 23 kombajny i 59 ciągników.
W połowie lat 90. przyszło spore załamanie gospodarcze. Padły PGR-y, był całkowity zastój w sprzedaży. A moją ambicją było to, aby nie być u kogoś na garnuszku. Wpadłem na pomysł, aby oprócz remontów maszyn rolniczych, naprawiać urządzenia związane z paliwami. Prawie rok mi zeszło, załatwiając pozwolenia i współpracę z Centralą Produktów Oktanowych w Nowej Wsi koło Bydgoszczy. To była największa hurtownia przerobu paliwa i dystrybucji w Polsce – po rafinerii w Płocku. Jako autoryzowany serwis mogłem zająć się serwisem urządzeń technicznych w postaci dystrybutorów, przepływomierzy itp. Pojawiły się spore obroty, prawie w milionach. W 1998 roku macierzysta firma Pertron została zlikwidowana, a ja zostałem w Brodnicy. Mój oddział był w dobrej kondycji finansowej, mogłem się usamodzielnić.
Jarosław Studziński: postawiłem na najgrubszy ocynk na rynku od Riela Polska
Stanisław Koziorzemski: Gdy tworzyłem niezależną firmę, zastanawiałem się, jak ją nazwać. Więc wziąłem „per” z macierzystego Pertronu i resztę od mojego nazwiska. Tak powstał Perkoz. Nazwa wcale nie pochodzi od sympatycznego ptaszka! (Od red.: w tym miejscu Pan Stanisław wybucha serdecznym śmiechem).
W ogóle w tamtych czasach – jeszcze pod koniec lat dziewięćdziesiątych – sprzedawało się na telefon. I to bez sieci dealerskiej. Rocznie szło po siedem – dwanaście jednostek kombajnów. Miałem więc duże doświadczenie w sprzedaży Fiatagri, późniejszego New Holland. Potem ta marka wykupiła polską fabrykę kombajnów Bizon w Płocku.
Jak Włosi tworzyli sieć dealerską, to byłem już na tyle znany, że zaproponowano mi współpracę. Podpisałem kontrakty na 20-30 kombajnów. Najwięcej maszyn sprzedawałem dawnym Szczecińskiem, a teraz Zachodniopomorskiem. W tym – ministrowi Arturowi Balazsowi z wyspy Wolin. Z biegiem czasu fabryka dawała coraz to nowe wymogi. Pojawiła się rejonizacja. My z racji siedziby dostaliśmy część Kujawsko-Pomorskiego, Warmińsko-Mazurskiego i tak się rozwijaliśmy.
Pierwszą ofiarą zmian klimatycznych jest rolnictwo. Kredyty węglowe na EIMA
Stanisław Koziorzemski: Zdziwi się Pan! Rejonizacja dealerów – rejonizacją, a do dziś minister Balazs jest moim klientem. On od nikogo innego nie kupi maszyny, nie raz siedzieliśmy razem w nowym kombajnie podczas żniw. To bardzo porządny człowiek biznesu. Transakcje robimy zawsze na słowo. Tego nie da się na papierze wypunktować, tylko po prostu musi być zaufanie. A na to pracuje się latami..
Stanisław Koziorzemski: Kiedyś pojawił się u mnie pomysł, aby mieć możliwość pokazania sprzedawanego sprzętu w pracy, w polu. U siebie, nie u kogoś. Zacząłem rozglądać się za ziemią. Kupiłem zaniedbane gospodarstwo, i powoli, przez kilka lat doprowadziłem to do porządku. Był tam dworek, ale na innej umowie. Nie chciałem go, bo był mi niepotrzebny. Zwłaszcza że wisiał oczywiście nad nim konserwator. Doszedłem jednak do wniosku, że po co ma go przejąć ktoś inny, a potem robić nam problemy. Kupiłem i dworek do remontu. Trzeba było więc zrobić tak, aby on wraz z siedliskiem gospodarstwa przynosił profity. Więc zarejestrowaliśmy tam normalny punkt naszego handlu. I tak powstał nasz oddział w Lichtenach.
Gdy pojawiło się gospodarstwo, to i zboże z pola. Trzeba było stawiać magazyny. W branży rolnej wszyscy się znamy. Znam i Krzysztofa Brzozowskiego, którego Riela Polska startowała w podobnym czasie, co my. Nie szukałem innych dostawców silosów, bo wysoką jakość Rieli dobrze znałem. Postawiliśmy więc zbiorniki najpierw na 1,5 tys. ton, czyli 3x po 500 t plus suszarnię i bufor przyjęciowy. Później za kilka lat to się zrobiło za ciasno. Dokupiliśmy jeszcze dwa silosy po tysiąc ton, a w ubiegłym roku wymieniliśmy suszarnię na większą. Damy radę obsłużyć 200-250 ton kukurydzy dziennie na dobę.
Duński farmer nie strajkuje. Szczegóły Green Tripartie Agreement – Zielone Porozumienie Trójstronne
Stanisław Koziorzemski: Tak, jestem zadowolony. Drobne usterki załatwiamy sami, a na większe przyjeżdża na cito serwis Riela Polska. Martwi mnie jedynie korozja silosów w pasie dolnym. Generalnie nie powinna się tam pojawiać. Byłem w wielu obiektach Riela Polska, korozję na styku silosu z betonem widzę po raz pierwszy. Myślę, że Riela Polska honorowo weźmie za to odpowiedzialność.
Stanisław Koziorzemski: Sprzedaż maszyn daje ok. 80 proc. przychodów. Usługi stanowią mniej niż 20 proc. Uwaga, w serwisie zawsze mamy najnowsze maszyny, wymieniamy je co 3-4 lata z tego względu, żeby pokazać, że są nowoczesne i co potrafią. Zaledwie kilka procent to przychody z gospodarstwa.
Stanisław Koziorzemski: Cóż, większość maszyn nadal jest kupowana na własność, a przedsiębiorstwa rolne korzystają z leasingu. Nowy kombajn to ok. 2 mln zł, ciągniki to od 200 po 600 tys. zł. Zainteresowanie usługami oczywiście jest, zwłaszcza teraz, gdy branża trochę przysiadła. Generalnie opłacalne jest zawieranie umów wynajmu-leasingu na 3 lata, a po tym okresie, gdy maszyna do nas wraca, jest dalej sprzedawana jako używana.
W naszej ofercie mamy wszystko to, co potrzebuje przedsiębiorca rolny w naszym rejonie do każdego typu zabiegu – od uprawy, poprzez ochronę i zbiór. Jest Kverneland, Unia, Krukowiak, no i oczywiście New Holland.
Stanisław Koziorzemski: To 460 ha, z tego 120 ha łąk i pastwisk, a pozostałe to grunty orne. Tam uprawiamy pszenicę, rzepak, buraki, trawę nasienną, kukurydzę. Moim oczkiem w głowie jest produkcja bydła mięsnego rasy limousine. Zwierzęta pasą się cały rok. Cielaki są przy tych mamkach do wieku 7 miesięcy. Potem młodzież odstawiamy, a krowy zacielamy. Opasy zostają u nas do wieku 2 lat. Potem są sprzedawane. Stado liczy ok 400 sztuk, w tym 180 krów mamek.
Stanisław Koziorzemski: Bo i tak rzeczywiście tam jest. Obraz malowany ręcznie przedstawia dolinkę o powierzchni około 50 ha, z rzeczką. Woda przy wypasie to ważna sprawa. Są też drzewa, dają zwierzętom potrzebny cień latem, bo szczęśliwa krówka musi się przecież czasami podrapać i gdzieś lec.
Stanisław Koziorzemski: To znowu moje sentymenty z przeszłości. Rodzice mieli inwentarz, więc gdy zdobyłem ziemię, chciałem ją wykorzystać. Naturalne pastwiska aż prosiły się o bydło. W normalnych warunkach wybrałbym produkcję mleka, ale zdecydowałem się na opas, bo mleczna produkcja nie przeszłaby w moim siedlisku. Nie mamy warunków. Chciałem przebudować oborę, ale wspomniany konserwator nie pozwolił nam powiększyć obiektu nawet o przysłowiowy metr. To jest właśnie kuriozum – bo gdyby obiekt rozsypał się ze starości, konserwator nawet by się nie zająknął… Musiałem więc wybrać taki typ hodowli, który pozwoli prowadzić ją pod chmurką.
Stanisław Koziorzemski: Sportowcem nie jestem, za to uwielbiam być na polach i doglądać moich zwierząt. Przywiązuję dużą wagę do jakości uprawy pól, do hodowli i jestem tam bardzo często, minimum dwa-trzy razy w tygodniu. Cieszy mnie w ogóle to, że oferuję produkty i usługi dla rolnictwa, którym sam się pasjonuję. Pasja do pracy powoduje, że człowiek jest w sobie wiecznie młody, bo się w ogóle nie męczy przy robocie. Moja praca jest po prostu moim hobby.
Dziękuję za rozmowę.
Jarosław Studziński – postawiłem na najgrubszy ocynk na rynki – Wilczopole Kolonia, Lubelskie
Jan Mac – własna biogazownia, własne ciepło do suszenia zbóż – Resko, Zachodniopomorskie
Zaprol Retkowo – skup zbóż w płatkach róż – Retkowo, Dolnośląskie
Ampol-Merol – każdego dnia lepsi, także w skupie zbóż – Białogard, Zachodniopomorskie
PRS Rutkowski – już 20 lat na zbożowych silosach Riela Polska – Kałdus, Kujawsko-Pomorskie
Polhoz sp. z o.o. – Szymankowo k. Malborka, Pomorskie
Eugeniusz Taraska, P.W. Lechpol – Szubin, Kujawsko-Pomorskie
Zdrowy Kurczak z Suchowoli – Kizielewszczyzna, Podlaskie
Marian Olejnik, Agropol – Łosiów, Opolskie
Janusz Kasprzak, Rolpol – Uścikowo, Wielkopolskie
Bernard Ginter – Wyczechy, Pomorskie
Sebastian Luber – Wybranowo, Kujawsko-Pomorskie
Kamil Bojakowski – Jelcz Laskowice, Dolnośląskie
dr Józef Śliwa – Żórawina, Dolnośląskie
Przemysław Piasta – Rychnowo, Kujawsko-Pomorskie
DN Green – Dębionek, Kujawsko-Pomorskie
Classic Grain – Janikowo, Kujawsko-Pomorskie
Rajmund Gąsiorek – Radomice, Wielkopolska
Ginter, wialnia bębnowa – Wyczechy, Pomorskie
Jan Domaros – Malinowo, Pomorskie
Adam Lipiński – Domisław, Pomorskie
Grupa producencka GASK – Pyrzyce, Zachodniopomorskie
Firma „Kłos” – Opole, Opolskie