Juliusz Młodecki, prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych: Pewne zmiany w strukturze zasiewów rzepaku miały miejsce już w 2020 r. Wtedy po raz pierwszy powierzchnia uprawy rzepaku w Polsce sięgnęła 1 mln ha. Był to ewenement w skali Europejskiej, ponieważ wiodący jego producenci, Niemcy i Francja – powierzchnię uprawy zredukowały.
Miało to przełożenie na mniejszą podaż rzepaku w UE: produkcja spadła z 21-22 mln t do 17 mln t. Taka była reakcja rolników na brak możliwości stosowania zapraw neonikotynoidowych w ochronie wczesnych faz wzrostu rzepaku.
W Polsce jednak nasi producenci podjęli decyzję o większych zasiewach, także na jesieni 2021. Sprzyjała temu cena skupu rzepaku. Nikt nie był w stanie przewidzieć, że cena skupu się podwoi i wzrośnie do historycznego poziomu przeszło 3 tys. zł/t. Podobnie niestety, jak ceny nawozów. Mimo wszystko zainteresowanie rzepakiem pozostanie duże po stronie popytu i jego podaży.
Juliusz Młodecki: Cena rzepaku jest mocno uzależniona od podaży i popytu na rynku soi. Na świecie zbiera się ok. 70 mln ton rzepaku rocznie, a soi czterokrotnie więcej, bo ok. 300 mln ton. Z globalnej ilości rzepaku ok. 2/3 trafia na biopaliwa, reszta do konsumpcji.
Do 2030 roku rynek rzepaku technicznego jest uregulowany unijną dyrektywą RED2, która określa poziom energii odnawialnej w ogólnym wolumenie zużycia paliw płynnych. To przez najbliższe lata może stabilizować cenę rzepaku i przy mniejszej jego podaży w Europie, działać na zwyżkę cen nasion.
Juliusz Młodecki: Biopaliwa nie odpowiadają za wzrost cen żywności. Gdyby nie było rynku biopaliwowego, zabrakłoby rzepaku. Rynek techniczny i spożywczy ze sobą nie konkurują. Wprost przeciwnie. Jeżeli przyjmiemy, że żywność jest priorytetem, to zasiany rzepak na cele biopaliwowe w warunkach kataklizmu można w każdej chwili przeznaczyć na rynek spożywczy. To darmowa rezerwa żywnościowa.
Poza tym, rzepak jest rośliną oleisto-białkową, więc poza kwestią techniczną ma również i inne walory użytkowe. Z tony rzepaku pozyskujemy 400 l oleju i 600 kg śruty. Śruta rzepakowa zawiera 34% białka i jest dobrym komponentem białkowym. W wielu segmentach może zastąpić nawet śrutę sojową. Rzepak doskonale wpisuje się w strategię samowystarczalności białkowej Polski i Europy. Nasz kraj importuje 2 mln ton śruty sojowej rocznie. W pewnym stopniu możemy te zakupy ograniczyć i zastąpić własnym białkiem.
https://agrokonsument.pl/skup-zboz-z-pasja-kamil-bojakowski/
Juliusz Młodecki: Mamy tu do czynienia z paradoksem. Rolnicy nie uprawiają bobowatych, bo nie ma popytu ze strony przemysłu – głównie paszowego. Występuje bardzo duże zróżnicowanie gatunkowe pomiędzy strączkowymi, co przekłada się na fakt, że przemysł paszowy nie jest w stanie stworzyć jednorodnych receptur paszowych.
Dlatego chętniej do przetwórstwa wybierana jest śruta sojowa czy rzepakowa jako surowce o stabilnych parametrach, stabilnej ilości i stabilnej podaży w czasie.
Polska zebrała rekordową ilość ziarna kukurydzy – wywiad z profesorem Tadeuszem Michalskim
Juliusz Młodecki: Należy do nich soja i słonecznik. Areał soi wzrósł w Polsce na przestrzeni ostatnich dwóch lat z 21 do 25,5 tys. ha. Zainteresowanie soją non-GMO wynika z faktu, że w Europie nie wolno uprawiać tej rośliny modyfikowanej genetycznie. W Polsce do zasiewów soi nadaje się część południowa kraju. Do wykonania jest więc jeszcze olbrzymia praca hodowlana, bo obecne plonowani soi w naszym klimacie można porównać do kukurydzy 30 lat temu.
Natomiast słonecznik jest ciekawą alternatywą dla gorszych gleb ze słabymi opadami, choć plonuje również jeszcze nisko. W 2020 r. uprawiano go w Polsce na 9,6 tys. ha, a rok później już na 19,5 tys. ha.
Zaznaczmy jednak, że soja czy słonecznik są roślinami dużych powierzchni. W dobie powszechnego transportu kołowego, podstawową jednostką handlową jest pojemność tira, czyli ok. 25 ton. Jeśli więc ktoś zamierza uprawiać towarowo te gatunki, musi obsiać nimi minimum 10-15 ha.
https://agrokonsument.pl/zboza-podstawowe-powierzchnia-zbiory-polska-2021/
Rozmawiał: dr Piotr Łuczak, Agrokonsument.pl