Kiedy w 2022 roku Polska otworzyła dla Ukrainy Drogi Solidarności, miało to na celu zapewnienie ukraińskim producentom alternatywnych tras tranzytu na ich rynki. Jednak pewna część ukraińskiego ładunku zaczęła pozostawać w Polsce.
Ładunki z Ukrainy stały się przedmiotem protestów. To znacząco wpłynęło na handel i wzajemne stosunki między krajami.
Istnieje pewne rozwiązanie, które może sprawić, że tranzyt będzie całkowicie przejrzysty i przewidywalny.
Technologię opracowano na Ukrainie. Pozwala ona śledzić ruch ładunku od miejsca pochodzenia do punktu przyjęcia. Cyfrowa sieć jest zapełniana danymi bezpośrednio przez producentów, eksporterów i przewoźników.
Eksporter i importer podpisują umowę. Cyfrowe algorytmy wybierają optymalne opcje dostarczenia ładunku: trasę transportu, przewoźników itp.
Jak deklaruje pomysłodawca tego systemu, zasada działania jest podobna do rezerwacji, jakie działają przy zakupie biletów lotniczych, kolei czy usług hotelarskich. Tyle, że wgląd w całość mają instytucje obu państw.
Struktury państwowe Polski i Ukrainy, służby celne i podatkowe już dysponują tymi danymi. Tyle, że są one resortowo oderwane od siebie. Współdziałając w jednym programie informacje te tworzą nową wartość.
Jeśli możliwości przewozowe kraju (w naszym przypadku – Polski) będą zajęte przez inne ładunki lub gdy będą funkcjonować jakikolwiek ograniczenia, to cyfrowe algorytmy zaproponują eksporterowi inną drogę. Jego ładunek po prostu nie przejdzie przez Polskę i tyle.
Planowanie z wyprzedzeniem pozwala zapobiec możliwym przeciążeniom infrastruktury. System wskaże też wąskie gardła, co może poprawić ich przepustowość.
Opr. Igor Bun
Twarda nakładka uprawowa Marathon Edge Väderstad: coś na ekoschematy