Kontynuujemy temat międzynarodowej konferencji w Berlinie pt. „Food Security – the future of agriculture”, 3-9 września w Berlinie. Redakcja Agrokonsument.pl uczestniczyła w niej jako jedyna z Polski.
Większość uczestników konferencji była spoza UE. To, co usłyszeli i zobaczyli, oceniali przez pryzmat swojej znajomości rolnictwa – a w niej byli specjalistami.
Dlatego z zaciekawieniem odebrali pomysły w zakresie unijnej polityki rolnej, dążącej do większej biodywersyfikacji, green dealu, wycofywania się z rolnictwa klasycznego na rzecz rolnictwa zrównoważonego i chroniącego klimat. Okazywało się – co zresztą było oczywiste – że w ich krajach problemy są inne.
Kraje z dużą populacją lub rozwijające się – liczą każdą kalorię idącą na talerz. Dla nich rozdzielanie rolniczego włosa na dwoje – produkować klasyczne czy bioorganicznie – nie ma tak dużego znaczenia, jak dla twórców nowej Wspólnej Polityki Rolnej 2023-2027.
Tam, poza UE, liczy się dużo i tanio zebrane z pola. Podobnie myślą mieszkańcy krajów, które mają ekstremalnie trudne warunki naturalne – choćby pustynie. Oni nie mogą sobie pozwolić nawet na klasyczne rolnictwo produkujące zboża.
Zachwianie możliwości zakupu taniego ziarna z Ukrainy przez agresję Rosji urosły w tych krajach do problemu kluczowego. Bez importu nie ma ziarna, które jest podstawą tamtejszej diety. Trzeba więc kupować zboże z dużą nadwyżką, aby tworzyć rezerwy na czarną godzinę.
Co zatem pojęcie „bezpieczeństwo żywnościowe” oznaczało dla uczestników konferencji „Food Security – the future of agriculture”? Zapytaliśmy kilku z nich:
Bezpieczeństwo żywnościowe: Food Security – the future of agriculture w Berlinie cz. 1
— Nasz kraj nie jest w stanie rozwinąć rolnictwa na szeroką skalę, ze względu na niesprzyjające, pustynne warunki naturalne i brak wody. Ludność liczy ok. 11 mln, w tym bardzo dużo uciekinierów wojennych z pobliskiej Syrii. Dla nas, jeśli mówimy o bezpieczeństwie żywnościowym, liczy się każda kaloria. Od kilku lat wdrażamy ambitny plan budowy sieci magazynów zbożowych.
Przy rocznej konsumpcji ok. 1 mln t zbóż, obecne nasze zapasy wynoszą ok. 200 tys. ton. Chcemy je rozbudować do 0,5 mln ton. Magazyny budowane są w postaci betonowych płaskich silosów, w których ziarno w partiach po 10 tys. ton przechowywane jest w zgrzanych rękawach z PCV, z kominami do ewentualnej fumigacji. Całość jest kontrolowana elektronicznie.
Te rezerwy są w ciągłej rotacji: starsze ziarno idzie na sprzedaż, a świeże ze żniw – najczęściej kupione w basenie Morza Czarnego (Rumunia, Ukraina, Rosja) jest przygotowane do przechowania i tak może leżakować do 3 lat bez utraty swej wartości.
– Nasz kraj stoi przed bardzo dużym wyzwaniem w zakresie zapewnienia wyżywienia; stajemy się najbardziej zaludnionym krajem świata. Żywność ma u nas szczególną wartość. Oprócz programów rządowych w różny sposób wspierających naszych rolników, jesteśmy zainteresowani zakupami żywności zagranicznej. Szczególne poszukujemy olejów jadalnych i nasion roślin bobowatych.
Każdy potencjalny eksporter do naszego kraju musi wpierw znaleźć swojego rynkowego partnera w Indiach. Posiada on ważną licencję handlową importowo-eksportową. Jesteśmy też zainteresowani pozyskaniem technologii i wiedzy. Zapraszamy polskie instytuty i firmy do współpracy.
– Od kilku lat wdrażamy nową strategię w zakresie rozbudowy bezpieczeństwa żywnościowego. U nas już nie mówi się o „bezpieczeństwie”, a raczej o „samowystarczalności” żywnościowej.
Jako główny koordynator programu edukacyjnego dla naszych rolników z ramienia mojego resortu rolnego widzę, że nasza praca przynosi efekty. Jako kraj mamy pełną samowystarczalność w zakresie produkcji ogrodniczej. Nadwyżki sprzedajemy – również do Polski: ziemniaki wiosenne, pomidory, warzywa dyniowate. Do szczęścia brakuje nam tylko własnego ziarna, głównie pszenicy: chlebowej i paszowej.
Niestety, pustynne warunki i susza od lat trapiąca nasz kraj uniemożliwiają produkcję zbóż na wystarczającą skalę. Dlatego Maroko jest importerem netto zbóż, głównie z Ukrainy i Rosji. Wojna zachwiała tym łańcuchem – szukamy więc nowych dostawców na ziarno, ale decydują ceny z basenu Morza Czarnego.
– Nasz kraj jest netto importerem wielu produktów i surowców rolnych. Oczywiście, staramy się rozbudowywać nasze bezpieczeństwo żywnościowe, ale wraz z bogaceniem się naszego społeczeństwa, zmieniają się nawyki żywnościowe. Przysłowiowa miska ryżu już dziennie nie wystarcza.
Nasza klasa średnia jest coraz bardziej zainteresowana produktami żywnościowymi pochodzącymi także z innych kontynentów. Stąd też nasze przedsiębiorstwa chcą być partnerem w światowym biznesie żywnościowym. Zgodnie z naszą chińską filozofią, ciągle się uczymy i chcemy być coraz lepsi w tym, co robimy.
Jestem typowym rolnikiem. Wraz z rodzicami i moimi dwoma braćmi prowadzimy gospodarstwo rolne. Produkcja polowa i produkcja zwierzęca. Stado krów mlecznych liczy ponad 100 sztuk, a owiec 1500 sztuk. Mleko przerabiamy na sery. Sprzedajemy je stałym odbiorcom, do sieci handlowych i na rynku. Do tego dochodzi sprzedaż mięsa – ubój zwierząt i rozbiór prowadzimy w ramach spółdzielni z innymi producentami.
Owce wypasamy na halach – tak górale w Polsce. Mamy nawet te same słownictwo jak bryndza, ser, oscypek, baca, koliba… W sezonie pracuje u nas 30 osób, ale jest problem z pozyskaniem rąk do pracy. Dojenie owiec to praca ręczna, młodzi nie chcą takiej roboty…
Mocno inwestujemy w ziemię. Kupujemy każdy wolny kawałek, by później móc zamienić się z innymi rolnikami i koncentrować produkcję rolną. Chcemy mieć jak największe własne gospodarstwo, by nasze rodzinne dochody zależały tylko od nas. Nie chcemy być niewolnikami dotacji, polityki rolnej czy bankowych kredytów.
Jak więc widać, bezpieczeństwo żywnościowe ma różne wymiary. Kilka dni wspólnego pobytu Berlinie – w bardzo otwartym na różnorodność mieście – i rozmów przedstawicieli konferencji pokazały, że wszyscy potrafią znaleźć wspólny język. I szanować swe odmienne doświadczenia, ucząc się wzajemnie.
To właśnie była największa wartość tej konferencji – trzeba pogratulować jej organizatorom za pomysł, sprawne przeprowadzenie programu i stworzenie fajnej atmosfery.
Pierwsza część tekstu – kliknij tutaj
Dyskusja odbyła się podczas międzynarodowej konferencji w Berlinie pt. „Food Security – the future of agriculture”, którą w dniach 3-9 września zorganizował Goethe Institut przy współudziale Ministerstwa Spraw Zagranicznych RFN.
Dr Piotr Łuczak z redakcji: Agrokonsument.pl i Lider Biznesu – Ogrodniczy Magazyn Branżowy został zaproszony na to wydarzenie jako jedyny dziennikarz z Polski.