Handlowcy, eksperci rynkowi, producenci zbóż – kilkaset osób z kraju i zagranicy uczestniczy w tegorocznej edycji Gdańskiej Giełdy Zbożowej. Poprosiliśmy Zbigniewa Ohlera, jej pomysłodawcę, aby skomentował dla redakcji Agrokonsument.pl wydarzenia mijającego roku, a rzutujące na rynek ziarna i oleistych.
Zbigniew Ohler: Jakkolwiek jeden czynnik pozostał niezmienny, a więc konflikt militarny w Ukrainie, to niemal wszystkie inne albo podlegały wysokiej zmienności, albo pojawiły się po raz pierwszy.
Tuż po naszej ubiegłorocznej Giełdzie uruchomiono korytarz JCC pod auspicjami ONZ przy aktywnym udziale Turcji. Dynamicznie realizowano eksport z Ukrainy przez porty na Dunaju i dalej przez port w Konstancy.
Dzięki temu towar z Ukrainy ponownie pojawił się na rynkach międzynarodowych, a jego ilość w najlepszych miesiącach zbliżyła się do ilości eksportowanych miesięcznie przez Ukrainę przed wojną.
Wywołało to korektę cen na giełdach do poziomów sprzed konfliktu.
Później pojawiły się dalsze spadki cen wynikające z analiz oczekiwanych zapasów końcowych w sezonie 2022/2023 i prognoz kolejnych zbiorów. Począwszy od Ameryki Południowej, a następnie na półkuli północnej. Prognozy zbiorów w sezonie 2023/2024 aż do pierwszych dni czerwca były bardzo wysokie, a pogoda dopiero w ostatnich tygodniach zaczęła korygować wcześniejsze prognozy.
Z.O.: Sytuacja w Polsce była jeszcze bardziej dynamiczna. Wpierw pojawiły się nieuprawnione wypowiedzi polityków dotyczących sugestii co do przyszłych poziomów cen.
W efekcie rolnicy wstrzymali sprzedaż zbóż i rzepaku. To wymusiło na przetwórcach znaczny import z Ukrainy. Później mieliśmy: protesty rolników, spadki cen głębsze niż na giełdach międzynarodowych, wprowadzane i następnie zmieniane systemy dopłat i wsparcia dochodów producentów zbóż i rzepaku, dopłaty do transportu do portów, zakaz importu z Ukrainy i ostatnio zaskakujące – umocnienie polskiej złotówki.
To naprawdę rzadkie nagromadzenie ciągłych zmian i problemy dla większości uczestników rynku jakie podejmować decyzje w danym momencie.
Z.O.: Największe historycznie zapasy zbóż w Polsce na otwarciu sezonu 2023/2024 powinny gwarantować solidną podaż. Pojawił się jednak ostatnio obserwowany deficyt opadów w naszym kraju oraz w północnej Europie.
Do tego zaostrzyła się retoryka Rosji w sprawie wycofania zgody na kontynuowanie działania 3 portów ukraińskich na Morzu Czarnym To rzutowało na wzrost cen. Skok cen w górę zwykle ogranicza w Polsce podaż mimo istniejących zapasów.
Tym niemniej eksport – w szczególności przez porty – notuje niespotykane wcześniej wielkości wysyłek. Jest dużo transakcji na nowy sezon, a ostatecznie w nowym sezonie w Europie, jak i w Polsce, podaż ukształtuje się pod wpływem czynników zarówno pogodowych jak i politycznych.
Nie wiemy, czy będzie kontynuacja eksportu ukraińskiego zboża przez porty Morza Czarnego oraz jak długo będzie funkcjonował zakaz importu do 5 krajów Europy Środkowej 4 towarów z Ukrainy.
Olejnik, Barylski, Wika, Sobiech, Gawęcki i Gryn: przetwórca i rolnik chcą stabilizacji
Z.O.: Nie spodziewałem się sytuacji kontynuowania wojny w Ukrainie i równoczesnych spadków cen. Jednak te kilka czynników:
To spowodowało głębokie spadki cen na wszystkich rynkach zbożowych. Ten zakres korekty cen zaskoczył więc wszystkich, łącznie ze mną.
Rozmawiał dr Piotr Łuczak, Agrokonsument.pl
Rejestracja na Gdańską Giełdę Zbożową 2023 – kliknij tutaj.
Warto porównać, o czym rozmawiano na Giełdzie w 2022 r:
Bilans ziarna 2022/2023 jest napięty – zobacz tutaj
Ceny zbóż, jakie przewidywano – zobacz tutaj